piątek, 3 kwietnia 2015

8 naprawdę wolałbym żebyś nie 3;1

3. Naprawdę wolałbym, żebyś nie oceniał ludzi na podstawie tego, jak wyglądają lub jak się ubierają, jak mówią, lub... Dobra, po prostu bądź miły, OK? I wbij to do swojej tępej głowy: mężczyzna = człowiek. Kobieta = człowiek. To samo = to samo. Nikt nie jest od nikogo lepszy, chyba że mówimy o stylu. I przykro mi, ale to podarowałem kobietom i niektórym facetom, którzy widzą różnicę pomiędzy kolorem morskim a fuksją.

 3. I'd Really Rather You Didn't Judge People For The Way They Look, Or How They Dress, Or The Way They Talk, Or, Well, Just Play Nice, Okay? Oh, And Get This In Your Thick Heads: Woman = Person. Man = Person. Samey = Samey. One Is Not Better Than The Other, Unless We're Talking About Fashion And I'm Sorry, But I Gave That To Women And Some Guys Who Know The Difference Between Teal and Fuchsia.

Szalom Al'dente
O ja cię... To co dziś rozważamy jest cholernym bałaganem.

Dziś rozmyślamy nad trzecim zaleceniem Latającego Potwora Spaghetti - nieocenianiu, równości płci i modzie. Zanim przystąpię do egzegezy, polecam zagrać w Teomachię. Bez oglądania filmiku "how to play". Poczujecie się jak wszyscy kultyści świata. "Ychhh, bogowie zostawili nam instrukcję ale do cholery jako to ma działać? Może jak uzupełnimy tu i tu...
3 "naprawdę wolałbym żebyś nie..." to coś w rodzaju zasady bezpieczeństwa- sporo ludzi mówi "nie sądź, byś nie był osądzony". Ci sami ludzie jednakowoż, osądzają bardzo szybko, gdy wydaje im się że mają rację - osąd wtedy zdaje się niezbędny. Uważając się za dobrą osobę - musisz uczynić świat wokół siebie dobrym. Inaczej nie byłbyś dobry. Dobro wymaga rozszerzenia dobra dalej. Inaczej jest bardzo egoistycznym dobrem, które jest mało dobre. Niestety, dysponujemy ograniczonymi zasobami ludzkimi, w których ilość zaakceptowanych praw jest ograniczona. Więc zazwyczaj musisz wyrugować złe przekonania. Skutecznie. Latający Potwór Spaghetti zdaje się zauważyć Kanta i Grudzińskiego, którzy w cholernie toporny sposób zauważyli, iż ludzie są z natury dobrzy, wystarczy im tylko dać dobre warunki.
Jeśli chcesz, by twoja religia nie obróciła się w "coś" - musisz stale oceniać. Musisz dokonać Osądu. Zali ta czapka jest dość koszerna? Ten ubój jest wystarczająco halal? To stanowisko na temat aborcji jest takim jakie zająłby Jezus?
Inaczej zostaniesz tak samo wydymany jak prawowierni wyznawcy Allacha. Zaszczepisz w dzikich ludziach coś co sam uważasz za słuszne, pomysł, że twój sąsiad jest podobny do ciebie, jego sąsiad też. A potem przychodzi "Kapitan Czepialski" i stwierdza iż Święta Książka mówi wyraźnie iż "szacunek należy się tylko dla innych prawowiernych" . Na nic próba perswazji iż, autor nie miał tego na myśli. Że wojna z niewiernymi to był dobry pomysł w drugim wieku przed naszą erą, kiedy wszyscy to robili a dzisiaj cofa nas do tego czasu. Nie. W instrukcji napisali " wytępię wszystkich innowierców "  (2:191), więc my też musimy to zrobić. Nic, to że psuje całą radochę z gry w życie. Nic, że wydaje się to totalnie bez sensu. Nic to że twój sąsiad żyd parzy świetną kawę i jest miłym gościem. Kapitan czepialski nawet nie musi wiedzieć, że jeśli pojawi się najmniejsza wyrwa, jeśli pojawi się minimalna szansa na to że wszyscy zaczną rozważać taki pomysły - stąd droga już tylko w dół. Mnóstwo wyznań nie zauważyło tego faktu. Religia zaczyna przemieniać się w "coś". Islam pozbawiony ortodoksji zmienia się w sufizm, sikhizm, w mnóstwo wyznań które nie są islamem. "Coś" jest bardziej stabilne i otwarte, ale czasem ma bardzo, bardzo trudno rozpoznawalne korzeniach. Można wręcz powiedzieć że prosimy religię o popełnienie seppuku.
Część druga to powtórzenie "musisz mieć to wyryte w kamieniu?" Jak macie ochotę na ukręcenie gównoburzy - zróbmy to w miejscu gdzie to przynależy - w komentarzach.
Trzecia zaś część jest kontrowersyjna. LPS mówi o tym iż kobieta nie rozróżniająca kolorów jest, prawdopodobnie mężczyzną. Musimy zadać sobie pytanie - gdzie to ma sens, do cholery? Otóż, w bardzo prostej sprawie - sprawdza czy jesteś czujny. Jego dowcipna doskonałość nawet u podstaw wiary ukrywa żarty i niepewności. Jeśli nie dałeś rady zauważyć zauważyć tego faktu - najprawdopodobniej musisz przemyśleć jeszcze raz swoje postępowanie.
Żagle w górę!

środa, 1 kwietnia 2015

8 naprawdę wolałbym żebyś nie 2:1

2. Naprawdę wolałbym, żebyś nie używał Mojego istnienia jako narzędzia do uciskania, ciemiężenia, karania, patroszenia lub bycia złośliwym wobec innych. Nie wymagam składania ofiar, a czystość jest niezbędna jeśli chodzi o wodę pitną, a nie o istoty ludzkie.

2. I'd Really Rather You Didn't Use My Existence As A Means To Oppress, Subjugate, Punish, Eviscerate, And/Or, You Know, Be Mean To Others. I don't require sacrifices and purity is for drinking water, not people.


Szalom Al'dente!
Mam nadzieję że macie dziś dobry dzień. Południem Polski wstrząsa fala chłodu.
Dziś rozważamy drugie "Naprawdę wolałbym żebyś nie..." To, na pierwszy rzut oka, punkt jazdy obowiązkowej dla każdego wyznania - nie będziesz zabijał. Dwanaście Plemion to ma. Wyznawcy Jedynego Słusznego Boga też mają to wdrukowane w umysłach. Dlaczego zatem, na Battlestar Galactice ginie tylu ludzi? (Jeśli nie oglądaliście serialu z 2004 i nie macie alergii na średniobudżetowe S-F - zaproście swego nerdowatego pirata lub piratkę, weźcie popcorn i obejrzyjcie, warto.). Pomyślmy więc dlaczego ta wersja jest unikatowa. Posymulujmy. 
[ZABIJANIE JEST ZŁE. JEŚLI UWAŻASZ INACZEJ, SKONTAKTUJ SIĘ Z NAJBLIŻSZYM KAPŁANEM. CZEGOKOLWIEK. NAWET SATANISTY LaVEYA. DAMMIT, POGADAJ O TYM Z KIMKOLWIEK.]
Dlaczego warto wprowadzić zakaz zabijania? Oczywiście. dlatego że liczba niezabijających się nawzajem kultystów rośnie wykładniczo. To dobre dla rozwoju populacji, więcej ludzi oznacza więcej rolników, więcej kuźni i więcej pomysłów. Twoja cywilizacja rośnie! I ma dużo radości.
Ale co zrobić, jeśli przybywają inni kultyści? Co zrobić, jeśli zaczynają nas zabijać? Zbudowanie murów jest zacne, ale Troja czy Jerycho raczej nie są dziś tętniącymi metropoliami. Organizacja w unie, państwa? Do tego potrzebne są drogi, kupcy, odważni posłańcy, powszechne przekonanie o ich nietykalności .. Trochę trudne do uzyskania w izolowanych społecznościach. (To taki samorozwiązujący się problem, bo przecież jeśli społeczność uprawia handel, organizuje się w małe pakty obronne czy wymienia się kulturą poprzez bardów nie jest już izolowana, prawda?) Niestety, do głowy przychodzi jedno proste rozwiązanie - eradykacja zagrożenia. Si vis pacem? Para bellum. Dlatego wczesna historia świata, tonie we krwi. Ponieważ jeśli pojawi się choć jedna silnie zmilitaryzowana nacja - nagle wszyscy muszą poświęcać się budowie wojska. Najprzebieglejsi zaś, wynajdują sobie ogara, który strzeże ich granic.
Słowa klucze - honor, odwaga, poświęcenie...
Ateńczycy byli na to za dobrzy.
Ale, czy nie powiedzieliśmy wcześniej że zabijanie jest złe? Jak wytłumaczyć ludziom, że możliwość zabijania innych plemion jest dobre a naszych złe? W dzisiejszych czasach nazywamy to propagandą. Trzeba powiedzieć że ci którzy nie popierają twoich poglądów są głupi. Że składają ofiary z dzieci i są niegodni w oczach boga. W szczytowym okresie paranoi, możesz wmówić swoim kultystom że jeśli wyniosą jakikolwiek obiekt z Tikal, Pierzasty Wąż stanie po stronie twoich wrogów w następnej bitwie. I choćby było ich dwunastokroć mniej niż twych sił, zostaniesz pokonany.Gdy dodamy do tego że każdemu kto zakwestionuje twoje słowa, prawo, za pomocą innych opowieści pozwala wyrwać serce - musimy zadać sobie pytanie, kto opowie o tym że było inaczej? Skąd ktokolwiek ma wiedzieć że Pierzasty Wąż jest miłym bogiem, skoro za przemarszem jego wyznawców ciągnie się rząd wyrwanych serc? Zasadniczo stąd, że wszyscy którzy przeżyją, mówią że Quetzalcoatl jest dobry. I presja społeczeństwa, zaczyna sama siebie pilnować, by nie mówić o nim złego słowa.
Jednak dalej chytrze unikam odpowiedzi - gdzie pogrzebana jest esencja? W zachowaniu balansu pomiędzy rozrostem populacji a czystością wiary. Z jednej strony mamy sytuację w której duża ilość ludzi wierzy w "coś". Ludziom którzy wierzą w "coś" bardzo łatwo wyperswadować koncepcję która jest zła. Jak na przykład wyrywanie serc. Powiedzenie że to metafora "ostatecznego poświęcenia". I w ten sposób fundamentalna koncepcja ofiary znika, zostaje przemieniona w symbol. Jeśli Pierzasty Wąż naprawdę miał smaka na serca, właśnie zdycha z głodu. Z drugiej - małą populację radykałów, podatną na podbój i redukcję do poziomu pojedynczej koncepcji. Ci ludzie, starannie pielęgnują swą wiarę. W omeny, podszepty, Boże Plany. Zaprzeczają faktom, manipulują rzeczywistością, analizują wszystko pod z góry przyjętą tezę. Pierzasty Wąż ma rację, do tego stopnia iż ma rację nawet gdy się myli.  W siłę rosną demony i diabły, knujące przeciw Temu, Który Łaknie Serc. Wszystko co umyka zaplanowanemu projektowi - nielicencjonowane morderstwa, wojny domowe, DOWODY na na to że w mitach to wyrywacze serc są "tymi złymi" - wszystko jest manipulacją i mistyfikacją. Nie podlegają falsyfikacji, albowiem Nieprzyjaciel jest superprzebiegły i tylko malutkie błędy zdradzają że on w ogóle istnieje. Jest właściwie Mary Sue- przewiduje ruchy wiernych Quetezcoatla, zwodzi ich nieustannie, powoduje TYYYLE zamieszania... Po co?
Nikt nie wie. Chytrze.

Oto powód dla którego czystość, niekoniecznie świadomie, pojawia się obok morderstwa. Ponieważ czystość memu zapewnisz sobie tylko kontrolując to jak wychowujesz dzieci i z kim możesz rozmawiać. Do tego potrzebujesz kontroli nad cudzymi genitaliami i cudzymi szablami.
Dlaczegóż zatem kpiarski i chytry Pan Nasz Pełnoziarnisty objawił to Bobby'iemu i Solipsy w drugiej kolejności? Aby ważniejsze było podejrzenie że możemy nie mieć racji. Że Latający Potwór Spaghetti jest tylko wypełniaczem dla wielkiej pustki, która  zieje po tym gdy uświadamiasz sobie że Ziemia to nieistotny kawałek skały, umiejscowiony w nieistotnej części, nieistotnej galaktyki i jedyna zmiana jaka może się pojawić dotyczy tylko nas samych. Jeśli pozwolilibyśmy ludziom wybierać pomiędzy Prawdą w której nic nie są w stanie zmienić a Iluzją w której wszystko zależy od nas, nie łudźmy się że ludzie wybiorą Prawdę.
Jako zdanie ostanie prośba - wypowiedzcie się co sądzicie. Nasza wiara jest skomplikowana i nieokrzepnięta. Latający Potwór Spaghetti może i jest wszechmogący, ale z jakiegoś powodu, najwyraźniej, nie ma ochoty wytrzeźwieć. Choć w każdym dniu zdaje się ostatnio bardziej trzeźwy niż w dniu wcześniejszym. Co tłumaczy dlaczego świat robi się coraz lepszy.
Jestem Magnus de Savarro. Jestem prorokiem. Wymyślam Rzeczy.
PS. Wszystkich Rodzimowierców Centralnoamerykańskich przepraszam za zabrudzenie ich wiary i zachęcam do zapoznania się z hasłem George Tamarin w Google.