niedziela, 3 maja 2015

Magnus prorokuje konceptualnie

Salaam Al'dente!
Ktokolwiek czyta te słowa, przepraszam. Teraz nie będzie kreatywnie, będzie smutek i zmęczenie splecione w cumę do rzeczywistości.
Dostaję alergii mentalnej - czuję się zdradzony i opuszczony, mimo że jest to nieuzasadnione. Każdy z nas, chyba, miewa taki dzień, że choć wszystko idzie jak najlepiej, pragnie wyć i płakać. Z gniewu, z rozpaczy, z przerażającego poczucia że nie ma kontroli, nie ma ujścia dla emocji. Z poczucia izolacji, gdy nic nie możesz zrobić by zmienić siebie. Kiedy masz świadomość że żadna rada nie ma za zadanie cię zmienić, że ludzie po prostu chcą żebyś się od nich odpierdolił. Kiedy dopadają cię podszepty anty-pasta, a krąg ewolucyjnych czartów zaplata się coraz ciaśniej i ciaśniej. Kiedy żądza wypala umysł. Kiedy przypominamy sobie że to wszystko co nas otacza, jest tak bardzo wołaniem o byciem zauważonym, o to by ktoś okłamał nas że sens życia... jest. Że może być jakieś pryncypium, opoka, trwała wartość, a nie tylko dym i lustra. Że nasze życie nie jest tylko snem pijanego idioty, że jest coś poza trollingiem. Wartość pozostawiona, niczym żyzny muł, dająca oparcie korzeniom, trzcinom i tyczkom gondolier zajedno, tak samo, niewybierając. Że gdzieś, nawet w tej nonsensownej notce jest ukryty jakiś sens.
Lecz On milczy. Unosi swą Makaronową brew, przy której galaktyki zdają się ziarnami piasku, w pogardzie gdy mówimy o Jego obecności - tak bliskiej i  realnej. Byt który mógłby zabrać mnie do siebie jednym pijackim chrząknięciem, Naprawdę Wolałby żebym nie mówił iż przemawia do mnie. Oto słowa Matki Wszechkochającej, Darzącej (albowiem trzeba wam wiedzieć iż Potwór swą płciowością rozporządza wedle Swego wyroku.) Której miłości nigdy nie wygasisz, nigdy nie odsuniesz, nigdy nie zapomnisz. I nie będziesz miał lepszej niż ona.
Pieprzę taką miłość. Nienawidzę jej, właśnie z tego powodu iż nie podlega ona mojemu wyborowi. Nie mogę zadecydować, czy akceptuję miłość Króla Królów Piratów. Ten kocha mnie, bezpardonowo. Zabierając szczyt który mogę zdobyć. Cóż znaczyłoby 27°59′17″N 86°55′31″E  gdyby było tam bardziej płasko.
Idę zaszyć się gdzieś. Na chwilę. długą.

piątek, 1 maja 2015

8 naprawdę wolałbym żebyś nie 4 ver.1

Salaam Al'dente
Tysiąc lat mnie tu nie było.
Naprawdę wolałbym, żebyś nie zaspokajał się w sposób, który obraża ciebie albo twojego ochoczego, zgodnego, pełnoletniego i dojrzałego psychicznie partnera. Odnośnie do tych, którzy mogliby protestować - myślę, że odpowiednim wyrażeniem jest "pierdolcie się", chyba że uznają to za nieprzyzwoite. W tym wypadku mogą wyłączyć raz telewizor i iść dla odmiany na spacer.

 I'd Really Rather You Didn't Indulge In Conduct That Offends Yourself, Or Your Willing, Consenting Partner Of Legal Age AND Mental Maturity. As for anyone who might object, I think the expression is, " Go f*** yourself," Unless they find that offensive in which case they can turn off the TV for once and go for a walk for a change.

 [Generalnie przepraszam z góry wszelkich przedstawicieli Piractwa których pominę w zaimkach. Sam nigdy nie miałem waginy i nie wiem jakie to uczucie być kobietą]

Zdania tu zawarte, powoli przestają być czymś nowatorskim. I dobrze. W czwartym przypadku rzeczy które cieszą Przedwiecznego Pana Potwora - rozprawiamy nad tym co dorosłych (i, nie ukrywajmy, dorastających) Piratów i Piratki rozpala najbardziej. Czyli zaczynamy gadać o pochędóżce, miłości, pieszczeniu, kochaniu, seksie czy "o tym" - jakkolwiek nazwiecie tą czynność. Zawsze zdumiewa mnie ta niezwykła kolejność, niby przypadkowa, a jednak głęboka. To taka denettowska głębotka. Wiemy już że możemy być tymi złymi. Wiemy że LPS nie lubi gdy uciskamy ludzi w jego imię. I gdy zaakceptowaliśmy osądzanie ludzi, jako przykry, trudny i wymagający obowiązek - dopiero winniśmy zabierać się za sprawy łóżkowo-stołowo-pralkowo-schodowe. I czasem, ale nie za często i tylko jeśli was to jara, parkowo-leśne.
Generalnie 4 NWŻN... jest sformułowane przez prawdziwego manczkina, prawnika i weterana wielu batalii flamewarowych. Zatem zróbmy od klucza jak zoologowie:
[zaczynamy od najogólniejszego pytania i przechodzimy do coraz bardziej szczegółowych. Jeżeli na pytanie odpowiedziałeś nie - przejdź do następnego zielonego pola o barwie nieco jaśniejszej. Jeżeli tak - Przejdź na pole czerwone, oznacza to zazwyczaj że musisz zadać sobie ważne pytania.]
Tl;dr - zabezpiecz się. Błagam. Jeżeli nie chce ci się kminić nad kwestią "jak koszernie zacząć współżycie" to prawdopodobnie będziesz chciał/a mieć zawsze na podorędziu kondom (polecam wariant ultra safe) trzymany w jakimś sztywnym pudełku (polecam papierośnicę albo pudełko na karty do magica). Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki, bo twoja zapalczywa głowa/główka/łechtaczka pewnie nie będzie chciała o tym z nikim rozmawiać.  Zresztą lwia część seksu tak wygląda. Znajdujesz kogoś przy kim czujesz się bezpiecznie, komu ufasz i kogo kochasz albo po prostu jara cię jak Wildfire . Bam! Lądujecie w łóżku. Jeśli jednak macie wątpliwość...

Jeśli masz osobę co do której masz przesłanki że będzie chciała się z tobą pokochać:

0. [Ułożyło mi się to w literkowym makaronie na talerzu, więc pomyślałem że napiszę. Być może to Jego wola.] Czy jest jakiś sposób w który jesteś w stanie zaszkodzić tej osobie, w wyniku prostego aktu nadużycia? Na przykład rozsądzać spory na jej niekorzyść, szkalować ją z pozycji autorytetu, odkładać jej prośby na koniec kolejki?  [n.p. jesteś jego szefem, nauczycielem, kapitanem, lekarzem etc. ]
0a - Tak - Oh boy, this is mess. Jeśli obiekt twojej miłości jest we wspólnocie, którą zarządzasz i nie jest ona twoim haremem, do którego przynależność jest całkowicie dobrowolna i nie daje innych niż seksualno-związkowe korzyści i wiąże się z równą dystrybucją miłości dla wszystkich członków - związek z podwładnym odpada. Jest jednak na to sposób - wprowadź takie reguły w owej wspólnocie by działała całkowicie proceduralnie - najlepiej wprowadzając zuniformizowane formularze próśb, kodowanie i ślepe próby. Jeśli żądza nie daje ci spokoju - uczyń to. Ogłoś całej załodze: "wiara. Właśnie wdałem się w romans. Z jednym/ą z was. Proszę, pomóżcie mi ogarnąć jak nie dyskryminować/wywyższać tej osoby. Damy radę to zrobić, wierzę w to. :) Jeśli to dla ciebie za dużo zachodu - odpuść sobie i napisz smutny post w mediach społecznościowych - ktoś na pewno doceni że byłeś szlachetny, jak Bogart w Casablance.
1. Nie: Czy twój partner ma mniej niż 16 lat i  zachowuje się zgodnie ze swoim wiekiem (innymi słowy - nie myśli o przyszłości? Nie marzy o niej w sposób który wydaje ci się sensowny?)
1a - Tak: Nie jesteś do niej/niego podobny? Zwłaszcza jesteś od niej (3 lata na przykład) starszy?
2. Tak- patrz punkt 0.  Małe przypomnienie - seks z osobą młodszą od ciebie o 5 lat i poniżej wieku 16 lat jest nielegalny.
Wytłumacz jej że daje ci nad sobą dużą władzę. Porozmawiajcie o zagrożeniach które niosą ze sobą związki ze starszymi osobami. Ty zaś, pamiętaj, że spoczywa na twoich barkach spora odpowiedzialność. To jeden z wielu kroków w dorosłość, więc zadbaj żeby było bezpiecznie.

Zwłaszcza poszperajcie sobie po Pontonie i ,jeśli chcecie popatrzeć na bezpruderyjnych naukowców, www.Ted.com . Miłej pracy twórczej, Kapitanie! Mam nadzieję że uczynisz ją wspaniałą osobą. Jeżeli jesteś od niego/niej sporo młodszy - poproś ją o korepetycje. Z chemii, tańca, lub tkania. Pozwiedzajcie okolicę miasta. Zbadaj czy ta osoba jest dobrym materiałem mentora i kochanka, a obrodzi ci to w stukroć więcej niż po prostu seks. Będzie to seks deluxe. Dwanaście wydaje się całkiem miłą liczbą wymaganych spotkań - jak sprawdzisz, możesz wrócić i zostawić świadectwo :P

2a . Tak. Więc wchodzicie w ekscytujący czas dorastania - przyswój sobie dwie zasady odnośnie seksu w wieku 16-24: nie spierdolcie sobie przyszłości  i zadbaj by pozostały po tym tym tylko plotki i opowieści. Zdjęcia i kartoteki policyjne mają stanowczo za długi czas życia. I pamiętaj - to wszystko będzie dziwne, niezwykłe i zabawne. Przeżywałem to sporo razy. Zawsze było... Co najmniej dziwnie. Good huntin' chap.
3. Nie:   Czy twój seks sprawi (albo jest duża szansa) że będziesz czuł/a się źle? Czy wiesz że twój kochanek będzie czuł się źle po tym akcie? Seks w pełnym zabawek lochu BDSM na drugi seks albo na dachu w środku zimy to całkiem prawdobne przypadki. Angina i paniczny lęk przed jazdą konno to nie są fajne rzeczy.  
3a. - TAK - prawdopodobnie nie powinieneś/aś/cie tego robić .wybierzcie coś z poniższej listy, porozmawiajcie o tym, i, co całkiem prawdopodobne, wytrzeźwiejcie. Drzemka pomaga. Jeżeli ten seks ma być eksperymentalny - upewnijcie że oboje wiecie co się będzie działo. Wbrew obiegowemu dowcipowi: seks niespodzianka nie istnieje. A raczej nie na etapie na którym zadajesz to pytanie.
4 Nie:  Już prawie wiesz czy ja zgodziłbym się na taki seks. Ostatnie finałowe pytanie: Nie ma nikogo kto będzie chciał zniszczyć twoją reputację i przyszłość za ten seks?
4a Tak: Nie masz zawalidrogów? Gratz - niniejszym chyba mogę ogłosić iż będzie to maksymalnie koszerny i bezpieczny seks. Bawcie się dobrze, pogłębiajcie więzi i rozwijajcie swą witalność! I, jeśli macie ku, normalnemu życiu widoki, mnóżcie Pirackie plemię.
5: Nie: Witaj w antybiotykowym paradoksie. To wesołe miejsce gdzie hodujemy supertwardzieli, przez sukcesywne wybijanie zwykłych twardzieli. Czy to twoi rodzice?
5a: TAK- Oh boy. Po pierwsze upewnij się że oboje rodziców to konserwatywny obyczajowo beton. Odizoluj ich od siebie (n.p. upiecz placek z mamą, poproś tatę o pomoc z robotami ręcznymi. Sklejajcie modele statków czy coś. Get creative). Jak się okaże że jednak twoja Matula/Padre pamiętają czasy jak wół cielęciem był - rozmawiaj z nimi o tym co targa twoim sercem. Nie oczekuj że polubią twojego oblubieńca, ale muszą być świadomi że każdy kolejny kandydat będzie lepszym przecherą i cwaniakiem niż poprzedni. Jeśli porozumiewają się z tobą językiem raczej gróźb, niż próśb - kuj twardo w szkole i jedź na studia w pizdu. Jeśli, mimo iż jesteś otwarta na ich sugestie (Pamiętaj, też byli w twoim wieku. Jak przez mgłę pamiętają jak to było. Być może TY jesteś efektem takiej lekkomyślnej nocy. Oni chcą cię chronić.), oni dalej są twardzi i nieustępliwi - ty musisz się stawać proporcjonalnie bardziej przebiegła/y. Masz problemy z chemią - poderwij "tą gupią nerdówę" z klasy i rób naukowe randki. Twoje wyniki z WueFu są gorsze niż osiągi krypy z połamanym bukszprytem - umawiaj się z cłopakim na bieganie, albo zostań harcerzem. To ostatnie zresztą polecam każdą kończyną - nie ma bezpieczniejszego otoczenia do eksploracji romantyczności niż ZHP. I weź tego nie zepsuj.
6 Nie- Zatem sąsiedzi?
6a Tak: a liczysz się z ich opinią (bezpośrednio lub nie)?
6a' Nie: " Odnośnie do tych, którzy mogliby protestować - myślę, że odpowiednim wyrażeniem jest "pierdolcie się", chyba że uznają to za nieprzyzwoite. W tym wypadku mogą wyłączyć raz telewizor i iść dla odmiany na spacer."
6a'a Tak: Good news -  od tej opinii się nie umiera. Generalnie będziecie chcieli zabezpieczyć sobie jakieś miejsce z dala od sąsiadów. Wskakuj na rower i jedź do twojego partnera. Wymyśl jakieś neutralne miejsce spotkań. Spytaj najluźniejszego ziomeczka z otoczenia czy nie udzieliłby wam azylu (tylko lepiej żeby to nie był facet o mega długim jęzorze i przynajmniej minimum reputacji. Błazen który łże i wszyscy o tym wiedzą jest całkiem wygodną osobą)
7. Nie sąsiedzi?: Żona/mąż?
7a - Zadaj sobie jedno proste proste pytanie - czy wasz związek jakoś da się odświeżyć? Czy nie znudziłeś się nim? Ponarzekaj ukochanemu że jest nudny, nieciekawy, że nigdzie cię nie zabiera, proponuj wyjścia i rzeczy które możecie robić razem. Przejmij inicjatywę! Spróbuj popchnąć związek na nowe tory! Może w twojej drugiej połówce drzemie jakiś niezwykły potencjał? Już to zrobiłaś? To bierz rozwód i nie zawracaj mi dupy. Złóż papiery, podzielcie majątek i ruszajcie w swoje strony. Naprawdę, to da się zrobić. I nie krzywdź tej osoby więcej. Nie krzywdź swoich ewentualnych dzieci które wychowujesz w świecie iluzji, dymu i luster. Nie warto. Prometeizm skończył się na "40 i 4".
Ufff... To by chyba było na tyle z mojej strony. Maszty w Górę! Płyńcie nieść światu bezpieczną miłość.

piątek, 3 kwietnia 2015

8 naprawdę wolałbym żebyś nie 3;1

3. Naprawdę wolałbym, żebyś nie oceniał ludzi na podstawie tego, jak wyglądają lub jak się ubierają, jak mówią, lub... Dobra, po prostu bądź miły, OK? I wbij to do swojej tępej głowy: mężczyzna = człowiek. Kobieta = człowiek. To samo = to samo. Nikt nie jest od nikogo lepszy, chyba że mówimy o stylu. I przykro mi, ale to podarowałem kobietom i niektórym facetom, którzy widzą różnicę pomiędzy kolorem morskim a fuksją.

 3. I'd Really Rather You Didn't Judge People For The Way They Look, Or How They Dress, Or The Way They Talk, Or, Well, Just Play Nice, Okay? Oh, And Get This In Your Thick Heads: Woman = Person. Man = Person. Samey = Samey. One Is Not Better Than The Other, Unless We're Talking About Fashion And I'm Sorry, But I Gave That To Women And Some Guys Who Know The Difference Between Teal and Fuchsia.

Szalom Al'dente
O ja cię... To co dziś rozważamy jest cholernym bałaganem.

Dziś rozmyślamy nad trzecim zaleceniem Latającego Potwora Spaghetti - nieocenianiu, równości płci i modzie. Zanim przystąpię do egzegezy, polecam zagrać w Teomachię. Bez oglądania filmiku "how to play". Poczujecie się jak wszyscy kultyści świata. "Ychhh, bogowie zostawili nam instrukcję ale do cholery jako to ma działać? Może jak uzupełnimy tu i tu...
3 "naprawdę wolałbym żebyś nie..." to coś w rodzaju zasady bezpieczeństwa- sporo ludzi mówi "nie sądź, byś nie był osądzony". Ci sami ludzie jednakowoż, osądzają bardzo szybko, gdy wydaje im się że mają rację - osąd wtedy zdaje się niezbędny. Uważając się za dobrą osobę - musisz uczynić świat wokół siebie dobrym. Inaczej nie byłbyś dobry. Dobro wymaga rozszerzenia dobra dalej. Inaczej jest bardzo egoistycznym dobrem, które jest mało dobre. Niestety, dysponujemy ograniczonymi zasobami ludzkimi, w których ilość zaakceptowanych praw jest ograniczona. Więc zazwyczaj musisz wyrugować złe przekonania. Skutecznie. Latający Potwór Spaghetti zdaje się zauważyć Kanta i Grudzińskiego, którzy w cholernie toporny sposób zauważyli, iż ludzie są z natury dobrzy, wystarczy im tylko dać dobre warunki.
Jeśli chcesz, by twoja religia nie obróciła się w "coś" - musisz stale oceniać. Musisz dokonać Osądu. Zali ta czapka jest dość koszerna? Ten ubój jest wystarczająco halal? To stanowisko na temat aborcji jest takim jakie zająłby Jezus?
Inaczej zostaniesz tak samo wydymany jak prawowierni wyznawcy Allacha. Zaszczepisz w dzikich ludziach coś co sam uważasz za słuszne, pomysł, że twój sąsiad jest podobny do ciebie, jego sąsiad też. A potem przychodzi "Kapitan Czepialski" i stwierdza iż Święta Książka mówi wyraźnie iż "szacunek należy się tylko dla innych prawowiernych" . Na nic próba perswazji iż, autor nie miał tego na myśli. Że wojna z niewiernymi to był dobry pomysł w drugim wieku przed naszą erą, kiedy wszyscy to robili a dzisiaj cofa nas do tego czasu. Nie. W instrukcji napisali " wytępię wszystkich innowierców "  (2:191), więc my też musimy to zrobić. Nic, to że psuje całą radochę z gry w życie. Nic, że wydaje się to totalnie bez sensu. Nic to że twój sąsiad żyd parzy świetną kawę i jest miłym gościem. Kapitan czepialski nawet nie musi wiedzieć, że jeśli pojawi się najmniejsza wyrwa, jeśli pojawi się minimalna szansa na to że wszyscy zaczną rozważać taki pomysły - stąd droga już tylko w dół. Mnóstwo wyznań nie zauważyło tego faktu. Religia zaczyna przemieniać się w "coś". Islam pozbawiony ortodoksji zmienia się w sufizm, sikhizm, w mnóstwo wyznań które nie są islamem. "Coś" jest bardziej stabilne i otwarte, ale czasem ma bardzo, bardzo trudno rozpoznawalne korzeniach. Można wręcz powiedzieć że prosimy religię o popełnienie seppuku.
Część druga to powtórzenie "musisz mieć to wyryte w kamieniu?" Jak macie ochotę na ukręcenie gównoburzy - zróbmy to w miejscu gdzie to przynależy - w komentarzach.
Trzecia zaś część jest kontrowersyjna. LPS mówi o tym iż kobieta nie rozróżniająca kolorów jest, prawdopodobnie mężczyzną. Musimy zadać sobie pytanie - gdzie to ma sens, do cholery? Otóż, w bardzo prostej sprawie - sprawdza czy jesteś czujny. Jego dowcipna doskonałość nawet u podstaw wiary ukrywa żarty i niepewności. Jeśli nie dałeś rady zauważyć zauważyć tego faktu - najprawdopodobniej musisz przemyśleć jeszcze raz swoje postępowanie.
Żagle w górę!

środa, 1 kwietnia 2015

8 naprawdę wolałbym żebyś nie 2:1

2. Naprawdę wolałbym, żebyś nie używał Mojego istnienia jako narzędzia do uciskania, ciemiężenia, karania, patroszenia lub bycia złośliwym wobec innych. Nie wymagam składania ofiar, a czystość jest niezbędna jeśli chodzi o wodę pitną, a nie o istoty ludzkie.

2. I'd Really Rather You Didn't Use My Existence As A Means To Oppress, Subjugate, Punish, Eviscerate, And/Or, You Know, Be Mean To Others. I don't require sacrifices and purity is for drinking water, not people.


Szalom Al'dente!
Mam nadzieję że macie dziś dobry dzień. Południem Polski wstrząsa fala chłodu.
Dziś rozważamy drugie "Naprawdę wolałbym żebyś nie..." To, na pierwszy rzut oka, punkt jazdy obowiązkowej dla każdego wyznania - nie będziesz zabijał. Dwanaście Plemion to ma. Wyznawcy Jedynego Słusznego Boga też mają to wdrukowane w umysłach. Dlaczego zatem, na Battlestar Galactice ginie tylu ludzi? (Jeśli nie oglądaliście serialu z 2004 i nie macie alergii na średniobudżetowe S-F - zaproście swego nerdowatego pirata lub piratkę, weźcie popcorn i obejrzyjcie, warto.). Pomyślmy więc dlaczego ta wersja jest unikatowa. Posymulujmy. 
[ZABIJANIE JEST ZŁE. JEŚLI UWAŻASZ INACZEJ, SKONTAKTUJ SIĘ Z NAJBLIŻSZYM KAPŁANEM. CZEGOKOLWIEK. NAWET SATANISTY LaVEYA. DAMMIT, POGADAJ O TYM Z KIMKOLWIEK.]
Dlaczego warto wprowadzić zakaz zabijania? Oczywiście. dlatego że liczba niezabijających się nawzajem kultystów rośnie wykładniczo. To dobre dla rozwoju populacji, więcej ludzi oznacza więcej rolników, więcej kuźni i więcej pomysłów. Twoja cywilizacja rośnie! I ma dużo radości.
Ale co zrobić, jeśli przybywają inni kultyści? Co zrobić, jeśli zaczynają nas zabijać? Zbudowanie murów jest zacne, ale Troja czy Jerycho raczej nie są dziś tętniącymi metropoliami. Organizacja w unie, państwa? Do tego potrzebne są drogi, kupcy, odważni posłańcy, powszechne przekonanie o ich nietykalności .. Trochę trudne do uzyskania w izolowanych społecznościach. (To taki samorozwiązujący się problem, bo przecież jeśli społeczność uprawia handel, organizuje się w małe pakty obronne czy wymienia się kulturą poprzez bardów nie jest już izolowana, prawda?) Niestety, do głowy przychodzi jedno proste rozwiązanie - eradykacja zagrożenia. Si vis pacem? Para bellum. Dlatego wczesna historia świata, tonie we krwi. Ponieważ jeśli pojawi się choć jedna silnie zmilitaryzowana nacja - nagle wszyscy muszą poświęcać się budowie wojska. Najprzebieglejsi zaś, wynajdują sobie ogara, który strzeże ich granic.
Słowa klucze - honor, odwaga, poświęcenie...
Ateńczycy byli na to za dobrzy.
Ale, czy nie powiedzieliśmy wcześniej że zabijanie jest złe? Jak wytłumaczyć ludziom, że możliwość zabijania innych plemion jest dobre a naszych złe? W dzisiejszych czasach nazywamy to propagandą. Trzeba powiedzieć że ci którzy nie popierają twoich poglądów są głupi. Że składają ofiary z dzieci i są niegodni w oczach boga. W szczytowym okresie paranoi, możesz wmówić swoim kultystom że jeśli wyniosą jakikolwiek obiekt z Tikal, Pierzasty Wąż stanie po stronie twoich wrogów w następnej bitwie. I choćby było ich dwunastokroć mniej niż twych sił, zostaniesz pokonany.Gdy dodamy do tego że każdemu kto zakwestionuje twoje słowa, prawo, za pomocą innych opowieści pozwala wyrwać serce - musimy zadać sobie pytanie, kto opowie o tym że było inaczej? Skąd ktokolwiek ma wiedzieć że Pierzasty Wąż jest miłym bogiem, skoro za przemarszem jego wyznawców ciągnie się rząd wyrwanych serc? Zasadniczo stąd, że wszyscy którzy przeżyją, mówią że Quetzalcoatl jest dobry. I presja społeczeństwa, zaczyna sama siebie pilnować, by nie mówić o nim złego słowa.
Jednak dalej chytrze unikam odpowiedzi - gdzie pogrzebana jest esencja? W zachowaniu balansu pomiędzy rozrostem populacji a czystością wiary. Z jednej strony mamy sytuację w której duża ilość ludzi wierzy w "coś". Ludziom którzy wierzą w "coś" bardzo łatwo wyperswadować koncepcję która jest zła. Jak na przykład wyrywanie serc. Powiedzenie że to metafora "ostatecznego poświęcenia". I w ten sposób fundamentalna koncepcja ofiary znika, zostaje przemieniona w symbol. Jeśli Pierzasty Wąż naprawdę miał smaka na serca, właśnie zdycha z głodu. Z drugiej - małą populację radykałów, podatną na podbój i redukcję do poziomu pojedynczej koncepcji. Ci ludzie, starannie pielęgnują swą wiarę. W omeny, podszepty, Boże Plany. Zaprzeczają faktom, manipulują rzeczywistością, analizują wszystko pod z góry przyjętą tezę. Pierzasty Wąż ma rację, do tego stopnia iż ma rację nawet gdy się myli.  W siłę rosną demony i diabły, knujące przeciw Temu, Który Łaknie Serc. Wszystko co umyka zaplanowanemu projektowi - nielicencjonowane morderstwa, wojny domowe, DOWODY na na to że w mitach to wyrywacze serc są "tymi złymi" - wszystko jest manipulacją i mistyfikacją. Nie podlegają falsyfikacji, albowiem Nieprzyjaciel jest superprzebiegły i tylko malutkie błędy zdradzają że on w ogóle istnieje. Jest właściwie Mary Sue- przewiduje ruchy wiernych Quetezcoatla, zwodzi ich nieustannie, powoduje TYYYLE zamieszania... Po co?
Nikt nie wie. Chytrze.

Oto powód dla którego czystość, niekoniecznie świadomie, pojawia się obok morderstwa. Ponieważ czystość memu zapewnisz sobie tylko kontrolując to jak wychowujesz dzieci i z kim możesz rozmawiać. Do tego potrzebujesz kontroli nad cudzymi genitaliami i cudzymi szablami.
Dlaczegóż zatem kpiarski i chytry Pan Nasz Pełnoziarnisty objawił to Bobby'iemu i Solipsy w drugiej kolejności? Aby ważniejsze było podejrzenie że możemy nie mieć racji. Że Latający Potwór Spaghetti jest tylko wypełniaczem dla wielkiej pustki, która  zieje po tym gdy uświadamiasz sobie że Ziemia to nieistotny kawałek skały, umiejscowiony w nieistotnej części, nieistotnej galaktyki i jedyna zmiana jaka może się pojawić dotyczy tylko nas samych. Jeśli pozwolilibyśmy ludziom wybierać pomiędzy Prawdą w której nic nie są w stanie zmienić a Iluzją w której wszystko zależy od nas, nie łudźmy się że ludzie wybiorą Prawdę.
Jako zdanie ostanie prośba - wypowiedzcie się co sądzicie. Nasza wiara jest skomplikowana i nieokrzepnięta. Latający Potwór Spaghetti może i jest wszechmogący, ale z jakiegoś powodu, najwyraźniej, nie ma ochoty wytrzeźwieć. Choć w każdym dniu zdaje się ostatnio bardziej trzeźwy niż w dniu wcześniejszym. Co tłumaczy dlaczego świat robi się coraz lepszy.
Jestem Magnus de Savarro. Jestem prorokiem. Wymyślam Rzeczy.
PS. Wszystkich Rodzimowierców Centralnoamerykańskich przepraszam za zabrudzenie ich wiary i zachęcam do zapoznania się z hasłem George Tamarin w Google.

piątek, 27 marca 2015

8 naprawdę wolałbym żebyś nie 1 v.1

 Dziś rozważamy, dlaczego tknięcia przez Makaranową Mackę są raczej rzadkie. Dziś zajmiemy się tym co widać na pierwszy rzut oka - zaleceniami Króla Królów królów Piratów "8 naprawdę wolałbym żebyś nie". Krok za krokiem

1. Naprawdę wolałbym, żebyś nie zachowywał się jak jakiś świętoszkowaty, fałszywie pobożny dupek, gdy opisujesz Mą Makaronową Doskonałość. Jeśli niektórzy ludzie nie wierzą we mnie, to trudno, nic się nie stanie. Naprawdę, nie jestem do tego stopnia próżny. Poza tym, nie chodzi o nich, więc nie zmieniaj tematu.

1. I’d Really Rather You Didn’t Act Like a Sanctimonious Holier-Than-Thou Ass When Describing My Noodly Goodness. If Some People Don’t Believe In Me, That’s Okay. Really, I’m Not That Vain. Besides, This Isn’t About Them So Don’t Change The Subject.

No mosz. Pierwsze zalecenie i już LPS zaczyna walczyć z twoją ewolucyjną potrzebą czucia się lepiej.  To nie wróży najlepiej, jako coś co ma wpisać się w memotyp populacji. Wszyscy lubimy czuć że jesteśmy w "najlepszej-grupie-na-świecie", a nie w "takiej-sobie" grupie, w przeciwnym wypadku przeszlibyśmy do grupy najlepszej. Dlatego tak aktywnie dominujące związki wyznaniowe zajmują się gnojeniem mniejszości. Dlatego tak bardzo lubimy ksenofobię. Bo, odkrycie że ktoś jest szczęśliwy bez tej tony wyrzeczeń, jest w stanie zrównać z ziemią twoje zadowolenie.  Znajdź protestanta który uważa że nie będzie w 144k opieczętowanych na koniec świata i nie będzie miał problemów z własną samooceną, a winnym będę ci piwo.
"Niezadowolony kultysta, to kultysta niemnożący się." Chciałoby się logicznie stwierdzić. Otóż nie. Ludzie, którzy są nieszczęśliwi poszukują ucieczki od swego nieszczęścia. Uciekają od życia, które jest podłe, mdłe i niechętne ci. Zamykają się w zakonach, chleją na umór, piszą kiepskie blogi o religii. Lub uprawiają seks.  Pomyśl o trzech przyjemnych rzeczach. Jeżeli żadną z nich nie jest seks, obawiam się że twój model wychowania zostanie zapomniany, zaś potomstwo tego, który uważa seks ku celom prokreacyjnym za jedyny słuszny wypełni populację. Chyba że podejmiesz się adopcji. Albo zostaniesz Wielkim Wychowawcą Polaków. Nie wiem jak bardzo prawdopodobne są obie części,ale sierocińce, podobno, pękają w szwach a WWP mogę wymienić może dwóch. Zapewne pedagodzy będą wiedzieli lepiej na ten temat.
Głupio to przyznać - to przykazanie jest, w skali populacji prostaków, samobójcze. Szlachetne, idealistyczne lecz nieintuicyjne i niestabilne. Nie do końca pojmuję dlaczego ludzie znajdują takie upodobanie w nabijaniu i poniżaniu innych ludzi, lecz wiem że jest to fakt. Skąd bierze się przekonanie, o przekonaniu że nazwanie kogoś leszczem, czyni cię lepszym człowiekiem. Ale mam przedziwne i niepokojące przeczucie że gdybyśmy zabrali im tę ostanią przyjemność... Nie, nie wyobrażam sobie by ktokolwiek oddał prawo do obrażania innych, inaczej niż z zimnych, martwych rąk. Trzebaby raczej sprawić by ludzie rezygnowali z tego prawa dobrowolnie. Zatem jaki egzegetyczny appendix należy dodać? Może

1a Naprawdę, wolałbym też byś nie czuł się lepiej, tylko z tego powodu że wszyscy wokół ciebie są gorsi. Kufelek rozgazowanego piwa nie jest dobry, tylko dlatego że pływa w morzu szczochów.

Ramen, bracia. Niech wasze żagle zawsze będą pełne Jego Dobroci.

środa, 18 marca 2015

Podróż tysiąca mil, zaczyna się od jednego kroku. Lawina tysiąca serc, zaczyna się od jednej iskry

 Lao-tzy tego nie napisał. Ale mógłby.

Szalom Al'dente!

Witaj drogi Bracie/Siostro/Brostro! Niechaj twa kuchnia zawsze lśni czystością, a twoje serce było pełne żaru.

Moja rzeczywistość jest pełna pustki. Teraz. Wydaje mi się że rzeczywistość, jest pozbawiona sensu - co wcale nie implikuje jej braku piękna. Brak mu światła na końcu tunelu, koryta dla nieskończonego rozlewiska. Życie jest niczym nieograniczonym sklepem, z którego dziecko może wynieść tylko jedną rzecz. Sztuką, która czyni z nas dorosłych jest umiejętność wyboru. Och, fantastyka! Och, planszówki! Och! Cywilizacja! Wykłady TEDTalks! Dużo, dużo, dużo rzeczy. Aż w końcu usłyszałem Jego głos. I zniknęły wątpliwości - oto jest koryto dla mego słowotoku, dla leniwej delty mojego mózgu.

I pokochałem Jego Makaronową Doskonałość - szlachetną, dobrotliwą, troskliwą istotę, która jest pełna ojcowskiej miłości... na trzeźwo. Tak koherentnego boga jeszcze nie widziałem.

Zastanówmy się - skoro jest tak dobry, dlaczego przegrał z bogami którzy seryjnie mordują swoich wyznawców, namawiają do porzucenia dóbr doczesnych i wyruszenia na otwartą i odrzynanie głów niewiernych? Co sprawia że Bogowie Chaosu Starego Świata są lepsi od dobrotliwego boga piratów, makaronu, tolerancji i "tego-dobrego-stuffu-z-demokracji"?

Oh boy, jest tego sporo. I postaram się o tym mówić. Ale Latający Potwór Spaghetti dał nam najpotężniejszą siłę, której nie przemogą bramy siedmiu piekieł - Ignorancji, Ksenofobii, Bigoterii,  Niepewności, Autorytaryzmu i Kłamstwa.

To zmiana.

To zdolność akomodacji, przystosowania i uczynienia się lepszym bogiem. (Celowo piszę z małej litery, iżby nie pomylić z jakimkolwiek bóstwem epoki brązu). Dawniej potrzebny nam Arcypoganiacz, który usprawiedliwi twój stan niewolnictwa i wyśle pośmiertnie na Łąki Asfodelowe, dziś Bóg który pozwoli na śmierć ośmiu zygot by stworzyć twoją kochaną córeczką, a jutro? Kto wie? Może bóg który połączy wszystkie afrykańskie plemiona w jedną załogę i zbuduje szklane miasta dla dobrych kamratów? Może bóg, który nada sens istnieniu wszystkich którzy dziś spędzają dnie i nocy przed komputerami budując domki z klocków, w cieniu zrujnowanych bud, które wrzeszczą "zdobądź kasę i kup mnie! Mogę zostać czym zechcesz! Chramem, stocznią, pracownią modelarską, warsztatem tkackim!" Kto wie, czego będziemy potrzebować jutro?

Z góry przepraszam jeśli zabieram się od złej strony. Jak mawiał Hardkorowy koksu - po pierwsze, zwiększ masę. (Swoją drogą, zwróćcie kiedyś uwagę dlaczego rozmówca używa odnośnika - jeśli ma on przydać powagi jego słowom, to niemal na pewno macie przed sobą fanatyka. Dobre słowa są dobre nawet gdy wypowiada je Mieciu spod sklepu, albo ktoś zgoła nieistniejący, jak Sokrates. Cudzysłowy są najszlachetniejszymi materiałami na pomnik - Magnus de Savarro.)

Postawić Żagle!